poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Przyjęto dyrektywę ws. dostępu do podstawowych rachunków płatniczych




Przyjęto dyrektywę ws. dostępu do podstawowych rachunków płatniczych

PE przyjął we wtorek dyrektywę w sprawie porównywalności opłat za prowadzenie rachunku płatniczego, przenoszenia rachunku płatniczego oraz dostępu do podstawowego rachunku płatniczego. Nowe przepisy mają ułatwić założenie i przeniesienie rachunku.
Zgodnie z przyjętą dyrektywą, banki będą musiały mieć w swojej ofercie podstawowy rachunek płatniczy, który pozwoli na podstawowe operacje, takie jak otrzymywanie wynagrodzenia, emerytur, innych świadczeń oraz na opłacanie rachunków. 





Dyrektywa daje prawo do założenia podstawowego rachunku płatniczego bez względu na miejsce pobytu oraz sytuację finansową. Konsumenci w UE będą więc w stanie założyć taki rachunek nie będąc rezydentem kraju, w którym znajduje się bank. 

"Ta dyrektywa ma na celu umożliwienie użytkownikom korzystania z podstawowych usług płatniczych. Zagwarantowany dostęp do podstawowego rachunku płatniczego, obejmujący migrantów oraz mobilnych obywateli, będzie stymulował modernizację gospodarki, ułatwi swobodę przemieszczania się oraz pomoże osobom najbardziej poszkodowanym społecznie" - oświadczył cytowany w komunikacie PE sprawozdawca Juergen Klute. 

Jak przekonuje PE każdy potencjalny klient, legalnie przebywający w Unii, nawet, jeśli nie posiada stałego adresu, powinien być w stanie otworzyć podstawowy rachunek bankowy. "Kraje członkowskie, mogą jednak, przy pełnym poszanowaniu praw podstawowych, wymagać od takiej osoby ujawnienia przyczyny lub zainteresowania otwarciem konta w konkretnym kraju na terenie UE. Wymaganie takie nie może być nadmiernie trudne lub obciążające dla potencjalnego klienta" - czytamy. 

Dyrektywa poprawia też przejrzystość opłat, jakie pobiera bank od prowadzenia rachunków oraz ustanawia prostą i szybką procedurę przeniesienia rachunku z jednego banku do drugiego w obrębie danego kraju UE. Procedura taka ma zająć nie dłużej niż 7 dni roboczych. 

Komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Michele Barnier ocenił, że korzyści z nowych przepisów odczują miliony obywateli. "Konsumentom będzie łatwiej porównywać opłaty związane z prowadzeniem rachunku i zmienić rachunek bankowy" - oświadczył Barnier cytowany w informacji Komisji Europejskiej

- Jestem bardzo usatysfakcjonowany dzisiejszym głosowanie Parlamentu Europejskiego. Większa przejrzystość, jeśli chodzi o warunki i opłaty związane z prowadzeniem rachunku wszystkim ułatwi życie. Pomoże nam porównywać oferty, by wybrać najlepszą - zaznaczył z kolei komisarz UE ds. konsumentów Neven Mimica. 

Członek komisji PE ds. gospodarczych i monetarnych Sławomir Nitras (PO) podkreślił w komunikacie, że zgodnie z przyjętą dyrektywą, banki będą musiały przed zawarciem umowy przedstawiać klientom jasną i wszechstronną informację o opłatach i prowizjach związanych z posiadaniem rachunku bankowego. - Aby ułatwić klientom banków porównywanie poziomu opłat w różnych bankach, państwa członkowskie mają zadbać, aby w ich krajach funkcjonowała przynajmniej jedna ogólnokrajowa internetowa porównywarka kont bankowych - zaznaczył. 

Zauważył też, że do tej pory dobre praktyki w zakresie przenoszenia rachunków wynikały raczej z miękkich rekomendacji. - Od przyszłego roku będzie to już wymóg prawny. Banki, szczególne te, z których rachunki przenosimy, nie będą mogły utrudniać przenoszenia rachunków, a opłaty pobierane za tę usługę nie mogą być wygórowane. Cała procedura nie będzie mogła trwać dłużej niż 7 dni roboczych. Naszą ambicją było ułatwienie przenoszenia rachunku bankowego do stopnia porównywalnego z przenoszeniem numeru telefonu komórkowego - wyjaśnił Nitras. Po formalnym przyjęciu przepisów przez Rade UE, kraje członkowskie będą miały dwa lata na ich wdrożenie. 

PE zatwierdził też we wtorek rozporządzenie w sprawie dokumentów zawierających kluczowe informacje, dotyczących produktów inwestycyjnych. Chodzi o informacje jakie detaliczny konsument powinien otrzymać w sprawie określonego produktu inwestycyjnego przed zawarciem kontraktu z bankiem, firmą ubezpieczeniową, czy funduszem inwestycyjnym. Konsument będzie musiał otrzymać dokument z informacjami na temat produktu w jaki ma zamiar zainwestować, ryzyka i korzyści jakie się z nim wiążą i jakie koszty on generuje. 

Płatności gotówkowe w defensywie




                                                     Płatności gotówkowe w defensywie
Mimo że ponad 80 proc. transakcji dokonywanych jest w Polsce za pomocą gotówki, w tempie dwucyfrowym rośnie liczba płatności kartami, transakcji zbliżeniowych i mobilnych. Polscy konsumenci są wyjątkowo otwarci na nowinki technologiczne w tym zakresie. 
Dla nich kluczowa jest wygoda, dlatego nowe technologie, które dają im dostęp do pieniędzy w każdym miejscu i czasie, mają szansę zdobyć rynek. O ile zapewnią również bezpieczeństwo płatności, bo na to konsumenci zwracają szczególną uwagę. 

- Polska jest wyjątkowo innowacyjnym krajem, nie tylko w regionie Europie Środkowo-Wschodniej, lecz także w całej Europie. Powstaje bardzo dużo nowych inicjatyw, ale nie wszystkie mają szansę zaistnieć. Oprócz łatwości zastosowań ważne jest bezpieczeństwo, a nie wszystkie rozwiązania spełniają ten element. Bezpieczeństwo dla użytkowników jest najważniejsze - podkreśla Paweł Markowski, dyrektor zarządzający SIX Payment Services w Polsce, agenta rozliczeniowego działającego w skali międzynarodowej. 

Pokazuje to przykład płatności zbliżeniowych. Mimo że zdobywają one liczne grono użytkowników i stają się coraz bardziej powszechne (dziś nawet połowa transakcji kartą może być dokonywana zbliżeniowo), banki w Polsce przywróciły do swoich ofert karty bez technologii zbliżeniowej. 

- Nie dlatego, że jest ona niebezpieczna, tylko dlatego, żeby klienci, którzy nie są do niej przekonani, mogli wciąż używać kart w formie tradycyjnej - zapewnia Markowski w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes. 

W Polsce wciąż dominującym sposobem płatności jest gotówka. Jednak zarówno liczba kart płatniczych, transakcji, jak i punktów akceptacji rośnie w tempie dwucyfrowym. To również efekt m.in. dynamicznie rosnącego segmentu e-commerce, czyli handlu internetowego. 

- Sklepy tradycyjne ciągle odgrywają najważniejszą rolę w sprzedaży. Natomiast rynek e-commerce rozwija się bardzo dynamicznie. Kiedyś był to alternatywny kanał sprzedaży, dziś kanał e-commerce’owy i kanał tradycyjny przenikają się. Sklepy internetowe otwierają swoje tradycyjne punkty sprzedaży, natomiast tradycyjne sklepy migrują do e-commerce. Tak naprawdę trzeba być obecnym w obu kanałach z płatnościami - wyjaśnia szef SIX Payment Services w Polsce. 

Podobnie jest także w całej Europie. Prognozy SIX Payment Services wskazują, że to może być bardzo dobry rok dla dostawców usług płatniczych. Wartość transakcji zbliży się w tym roku do 150 mld zł, a ich liczba przekroczy 1,5 miliarda (w tym roku było to odpowiednio 122 mld zł i ponad 1,3 mld transakcji). 

Jedną z bardziej perspektywicznych metod płatności będą płatności mobilne, które - według Markowskiego - są naturalnym następstwem tradycyjnej płatności bezgotówkowej. 

Rozwój płatności mobilnych w dużej mierze jest związany z wygodą użytkownika. Rozwiązania, które będą wygodniejsze od tradycyjnej formy NFC [technologia płatności zbliżeniowych stosowana w nowoczesnych smartfonach - red.], mają szansę zaistnieć i zdominować ten rynek w przeciągu 10 lat - uważa Paweł Markowski. - Prognozuję dalszy rozwój transakcji mobilnych, dalszy rozwój transakcji NFC, ale opierający się na elektronicznych portmonetkach zainstalowanych na telefonach, wszystko w maksymalnie bezpiecznym środowisku. 

Szanse na rozwój są, bo Polacy są wyjątkowo otwarci na nowinki technologiczne. Rynek płatności zbliżeniowych rośnie tu najszybciej w Europie. Innym przykładem może być popularność nowego rozwiązania w transakcjach przeprowadzanych za granicą, tzw. DCC (Dynamic Currency Conversion), pozwalającego na przewalutowanie transakcji w miejscu zakupu. 

- Użytkownik karty za granicą płaci we własnej walucie i jest świadomy, ile naprawdę kosztuje go dany produkt czy usługa. Nie musi czekać na rozliczenie transakcji przez operatora i bank. Dla punktu handlowego to ważny argument, by przekonać klienta o końcowej wartości produktu - wyjaśnia przedstawiciel SIX Payment Services. - Zainteresowanie takimi usługami rośnie, szczególnie poprzez osoby, które raz już z tego skorzystały. Tym bardziej że usługa przewalutowania w miejscu zakupu jest tańsza od tradycyjnych opłat bankowych, które pojawiają się w momencie, gdy transakcja jest przeliczana na inną walutę przez wydawcę karty. 

Prognozy SIX Payment Services mówią o rosnącym znaczeniu takich trendów, jak płatności między osobami fizycznymi (peer-to-peer; bezpośrednie przelewy elektroniczne do innych osób), mikropłatności czy powtarzalnych zakupów. 

Koniec eldorado dla firm windykacyjnych



                                                Koniec eldorado dla firm windykacyjnych


Szykują się ważne zmiany w prawie. W resorcie gospodarki pojawił się pomysł, by ulżyć dłużnikom i zakazać umieszczania danych o przedawnionych długach w biurach informacji gospodarczej. Dla firm windykacyjnych oznacza to koniec krociowych zysków.
W Ministerstwie Gospodarki powstał dokument "System informacji o wiarygodności płatniczej w obrocie gospodarczym. Zielona księga". Jest to ocena funkcjonowania ustawy o udostępnianiu i windykacyjne danych gospodarczych. Dokument zawiera też propozycje zmian w obowiązującej ustawie. 
W dokumencie postawiono tezę, że przedawnione długi nie powinny być gromadzone i podawane w biurach informacji gospodarczej (BIG). Jednym z istotniejszych argumentów, które pojawiają się w trakcie debaty, jest to, że wierzyciel nie może w BIG dochodzić swoich praw, tak jak przed sądem, dowodząc, że jego dług został przedawniony. Zdaniem ekspertow ministerialnych podanie informacji o zobowiązaniach finansowych, zwłaszcza przeterminowanych, narusza dobra osobiste dłużnika. Ewentualne zmiany w ustawie pod takim kątem oznaczałyby poprawienie sytuacji zadłużonych Polaków, ale byłyby też ciosem wymierzonym w doskonale rozwijającą się branżę windykacyjną. 

Ledwie opublikowano dokument, a w mediach już pojawiły się opinie stanowczo sprzeciwiające się zmianie przepisów. Przedstawiciele branży argumentują, że nawet jeśli zadłużenie faktycznie uległo przedawnieniu, to nie oznacza, że zobowiązanie przestało istnieć. Jeśli spełnione są wymogi prawne, to nic nie stoi na przeszkodzie, by nieważne zadłużenie wpisywać do BIG-ów. 



Do tego podnoszony jest argument, że informacja o przedawnionym długu w rejestrze jest nieprawdziwa lub szkodliwa dla dobrego imienia dłużnika. Dług był? Był. Do tego nie został spłacony. Pożyczkobiorca sam sobie szkodzi. To istotna informacja dla potencjalnych przyszłych pożyczkodawców, którzy mogą w ten sposób uniknąć kłopotów z nieuczciwymi klientami. 

Gdyby jednak propozycje resortu gospodarki nabrały realnego kształtu, to oznaczałoby poważne kłopoty dla firm windykacyjnych i pożyczkowych, które w ostatnim czasie przeżywają okres niesamowitego rozkwitu. 

Rynek wierzytelności w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie, między innymi dzięki dogodnym rozwiązaniom prawnym. Zdaniem ekspertów do końca 2014 roku osiągnie wartosc 18-19 mld zł; a wartość wierzytelności detalicznych przekroczy 10 mld zł. 

Z danych InfoMonitor BIG SA wynika, że niezapłacone rachunki, za energię elektryczną, gaz, czynsz za mieszkanie, alimenty czy przeterminowane raty kredytów składają się na dług Polaków w wysokości 40,46 mld złotych. Aż 6,1 proc. obywateli nie reguluje zobowiązań w terminie. Liczba osób z zaległymi zobowiązaniami w ciągu ostatniego kwartału wzrosła do 2,34 mln, a ich średni dług wynosi 17 300 złotych. Rekordzista zalega ze spłatą 111,68 mln zł. 

7% na rachunku inwestycyjnym w TMS Brokers




7% na rachunku inwestycyjnym w TMS Brokers

TMS Brokers zwiększył oprocentowanie wolnych środków na rachunku inwestycyjnym. Promocja obejmuje inwestorów korzystających z platformy transakcyjnej TMS Connect.
TMS Brokers przygotował nową oferte umożliwiającą inwestycje na platformie TMS Connect i pozwalającą systematycznie oszczędzać pieniądze, które nie są zaangażowane w inwestzczjne.Wszystkie wolne środki zgromadzone na koncie przyniosą oszczędności nawet do 7%! 



Otwarcie i prowadzenie konta jest bezpłatne, a okoliczności inwestycyjne niezwykle atrakcyjne. Właściciel konta ma możliwość inwestowania w 36 par walutowych, złoto, srebro i 13 kontraktów indeksowych. Aby otworzyć konto wystarczy 3 000 zł. TMS Brokers nie określił górnej granicy środków, które można zgromadzić na koncie. 


Promocje wpisuje się w motto domu maklerskiego Inwestuj inteligentnie, ponieważ umożliwia inwestowanie w połączeniu z oszczędzaniem, z wykorzystaniem tylko jednego konta. Oferta jest korzystniejsza od standardowej oferty banków, ponieważ zakłada oprocentowanie wolnych środków aż do 7 proc. w skali roku. Podstawowym warunkiem skorzystania z niej jest wykonanie określonego w Regulaminie obrotu na swoim rachunku inwestycyjnym. Z promocji mogą skorzystać zarówno obecni, jak i nowi klienci TMS Brokers. 

Ile zabiera nam państwo




                     Ile zabiera nam państwo

Statystyczny Polak oddał do publicznej kasy w 2013 r. 15,94 tys. zł. Najwięcej łożymy na państwo, płacąc podatki podczas codziennych zakupów - informuje "Rzeczpospolita".
Na daniny nałożone na konsumpcję i produkcję (głównie VAT i akcyza) poszło bowiem z naszych kieszeni średnio 5,37 tys. zł. 
Niewiele mniej wydaliśmy na składki na ubezpieczenie społeczne - 5,2 tys. zł. Z kolei podatki nałożone na dochód i majątek kosztowały przeciętnego Polaka 2,98 tys. zł, a 515 zł państwo uzyskało z innych źródeł, np. dywidend czy sprzedaży różnych licencji. 

Ministerstwo Finansow podkreśla, że obciążania te nie są duże, szczególnie na tle innych krajów UE. Jak wylicza "Rz", według danych za 2012 r. przeciętnie Polak oddał państwu 3,8 tys. euro i z grona unijnych państw mniejsze kwoty dotyczyły tylko Litwy, Bułgarii i Rumunii. A dla porównania, Czech wydał na państwo średnio 5,8 tys. euro, Hiszpan - 8,2 tys., a Niemiec - 14,6 tys. 

MF zauważa też, że obciążenia nałożone na obywateli wykazują tendencję malejącą - dochody finansow publicznych wyniosły w 2013 r. 37,5 proc. PKB, podczas gdy w 2012 - 38,3 proc., a w 2011 - 38,4 proc. 





Polacy tracą w bankach miliardy złotych




      Polacy tracą w bankach miliardy złotych

Rocznie koło nosa przechodzi nam kilka miliardów złotych - alarmują eksperci. Tymczasem wystarczy wyrobić w sobie prosty nawyk po wpłynięciu pensji na konto, by uszczknąć z tej kwoty coś dla siebie.


Z wyliczeń Narodowego Banku Polskiego wynika, że na rachunkach bieżących (łącznie na ROR-ach i kontach oszczędnościowych) Polacy zgromadzili pod koniec lutego prawie 280 mld zł, z tego na zwykłych kontach (nieoszczędnościowych) trzymamy 112 mld zł. 
 Szacujemy, że ok. 60 proc. tej kwoty trafia na konta oszczędnościowe. Reszta zostaje więc na kontach osobistych, które w zdecydowanej większości są nieoprocentowane. A to oznacza, że zgromadzone tam pieniądze nie przynoszą odsetek - komentuje Marta Domańska-Trzaskoma, ekspertka banku BGŻOptima. 

Jak tłumaczy, w ekonomii używa się pojęcia "utracone korzyści". Nawet jeśli nominalnie nie tracimy, ale mogliśmy coś zarobić, to ten przegapiony zysk, będzie naszą stratą. W tym przypadku będzie to kwota, którą mogłyby wypracować nasze pieniądze, gdybyśmy je zainwestowali choć na niewielki procent, zamiast trzymać na ROR-ze bez odsetek. 

Trzy miliardy ze stu 

Wyobraźmy sobie, że te 112 mld zł ląduje na rok na koncie oszczędnościowym z oprocentowaniem w wysokości 3,5 proc. Po roku po potrąceniu podatku Belki mamy odsetki sięgające 3,18 mld zł! Tyle w sumie tracimy, nie wpłacając posiadanych pieniędzy tam, gdzie można na nich więcej zarobić. 

- Oczywiście część środków na kontach osobistych jest potrzebna na bieżące wydatki, ale równocześnie znaczący odsetek to po prostu oszczędności, które nie są dobrze ulokowane - komentuje ekspertka BGŻOptima. 

Poza tym nawet pieniądze potrzebne na comiesięczne wydatki można wpłacać na konto oszczędnościowe nawet na kilka dni, które mijają od wypłaty do momentu opłacenia wszystkich rachunków. Szczególnie, jeśli uda nam się znaleźć takie konto oszczędnościowe, z którego możemy wypłacać pieniądze beż żadnej dodatkowej opłaty. 

Utracone korzyści to dopiero początek zagrożeń, jakie czekają na zgromadzone na ROR-ach pieniądze. Musimy jeszcze pamiętać o inflacji, która zjada wartość naszych oszczędności. Ceny idą do góry, więc za ten sam banknot z polskim królem możemy kupić coraz mniej. Jeśli weźmiemy kolejne ekonomiczne pojęcie, a mianowicie realny zysk, czyli taki poziom zarobku, który uwzględnia inflację, to okaże się, że pieniądze na ROR-ach przynoszą realną stratę. Obecnie według marcowego odczytu Indeksu Realnego Oszczędzania BGŻOptima takim granicznym poziomem wysokości oprocentowania konta oszczędnościowego, poniżej którego z uwagi na inflację będziemy tracić na trzymaniu pieniędzy w banku, jest 2,1 proc. Oprocentowanie poniżej tej kwoty oznacza, że nasze pieniądze tracę na wartości. 

Tym ważniejsze jest więc przeniesienie ich do miejsca, gdzie mogą przynosić odsetki. Oczywiście o oszczędności trzeba zadbać jak najlepiej, i poszukać takich okazji, które dają jak najwyższy zysk. W niektórych przypadkach może się bowiem okazać, że niskooprocentowana lokata, czy konto oszczędnościowe, nie przebije inflacji, i również będzie czekać nas realna strata.
Wędka na miliardy 

Pieniądze z konta osobistego możemy wpłacić na konto oszczędnościowe. To bankowy produkt, który oprocentowaniem dorównuje lokatom, a jednocześnie daje elastyczny dostęp do zgromadzonych środków. W razie potrzeby będziemy mogli je wypłacić w dowolnym momencie, musimy tylko sprawdzić, jak wyglądają opłaty za przelew z konta oszczędnościowego. W niektórych bankach darmowa jest jedna wypłata w miesiącu, w innych można pobierać środki bez ograniczeń. Nie bez znaczenia będzie również to, czy do założenia konta oszczędnościowego wymagane jest posiadanie płatnego ROR-u. 

Szukając dobrego konta oszczędnościowego, musimy zwrócić uwagę na wspomniane opłaty i wymagania oraz oczywiście na wysokość oprocentowania. Aktualnie najlepsze oferty osiągają już poziom 3,5 proc. Trzeba tylko pamiętać, że konta oszczędnościowe w przeciwieństwie do lokat mają oprocentowanie zmienne, a zatem stawka może zostać zmodyfikowana. 

Dobrze jest więc szukać instytucji, których oferta nie jest atrakcyjna tylko w momencie chwilowych promocji, a potem spada poniżej rynkowej średniej. Królewskie traktowanie naszych oszczędności wymaga wysokich odsetek i poważnych propozycji. 


Uwaga na mieszkania. Spadki cen. Zapomnij o upustach




W marcu ceny mieszkań najbardziej spadły w Bydgoszczy, a wzrosły w Gdyni

W marcu ceny ofertowe miesykan na rynku wtórnym najbardziej spadły rok do roku w Bydgoszczy i Olsztynie, a wzrosły w Gdyni i Opolu - wynika z raportu serwisu nieruchomości Domy.pl i doradców finansowych Open Finance.
W porównaniu z marcem ub.r. średnie ceny ofertowe w marcu 2014 r. najbardziej wzrosły w Gdyni, Opolu i Łodzi - odpowiednio o: 2,8 proc. do 6091 zł za metr kw. mieszkania, 2,5 proc. do 4273 zł i 2,4 proc. do 3914 zł. 
W ciągu roku ceny ofertowe miesykan na rynku wtórnym najbardziej spadły w Bydgoszczy i Olsztynie. 

W Bydgoszczy cena metra kwadratowego mieszkania obniżyła się w marcu 2014 roku wobec tego samego okresu rok wcześniej o 1,6 proc. do 3832 zł. Drugi pod względem skali spadków cen był Olsztyn (o 1,2 proc.) - za metr kwadratowy trzeba było tam zapłacić 4392 zł. Dalej znalazł się Poznań - tu ceny mieszkań spadły o 0,8 proc. - do 5461 zł. 

W ciągu roku średnia cena metra kwadratowegomiesykania w Warszawie spadła o 0,3 proc. i wynosiła 8352 zł. 

Jak podkreślił szef serwisu nieruchomości Domy.pl Marcin Drogomirecki, w pierwszym kwartale tego roku widać wyraźne ożywienie na rynku nieruchomości. Ocenił, że choć rośnie zainteresowanie zakupem miesykan, to nie można już liczyć na wysokie upusty.